Wczoraj (19 luty) odbył się Trzeci Turniej Ogniem i Mieczem w Warszawie - różne sprawy zatrzymały wielu zgłoszonych wcześniej graczy i ostatecznie do walki stanęło 18tu zawodników. Zająłem 10te miejsce, co uważam za całkiem niezły wynik zważywszy, że w każdej grze musiałem po parę razy sędziego prosić o doprecyzowanie, albo przypomnienie mi jakichś zasad :)
W pierwszej bitwie dostałem strasznego łupnia broniąc moimi kozakami przeprawy przed podjazdem RON - zdjęcia są już robione po pierwszej turze, w której to nieszczęśliwie straciłem tabor i kolejne tury były dobijaniem moich mołojców (którzy na dodatek nie zdawali chyba wszystkich testów morale na ucieczki).
Trzecie starcie moi mołojcy znów spędzili nad rzeką, tym razem jednak nie bronili, a zdobywali przeprawę.
Tabor wspierany rotą mołojców dzielnie bił się z dwiema chorągwiami jazdy kozackiej RON, dragoni mojego przeciwnika wybrali się przez bród, by uderzyć na mnie z flanki, lecz starcie było już praktycznie rozstrzygnięte, nim udało im się przeprawić przez rzekę. Ostatecznie udało mi się wygrać bardzo wysoko, lecz punkty za scenariusz zdobyłem "o mały włos" - wszystkie moje strzelby i działa, które miały zasięg strzelały w ostatniej turze do dragonów będących w zasięgu "punktowanym"od mostu i tylko zmuszenie ich do rzucania testu morale, i szczęśliwe niezdanie go (chyba na 8 po podbiciu punktami dowodzenia)sprawiło, że uciekający dragoni mego oponenta nie utrzymali przeprawy.
Miałem szczęście, że rozstawiłem się bardzo defensywnie nastawiając się na ostrzał mostu z dział przed zmasowanym atakiem w 5-6 turze - nie spodziewałem się, że pułkownik Rzeczypospolitej stwierdzi, że najlepszą obroną jest atak i nie będzie czekał nad rzeką na moje ataki.
Bardzo mnie cieszyło duże zainteresowanie moimi plastunami - za wszystkie słowa pochwał pod ich/moim kierunkiem bardzo dziękuję ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz